Uczennica Ks. Józefa

 

W środowy poranek usłyszałem dzwonek mojego telefonu - dzwoniła córka. Od razu pomyślałem, że coś ważnego się stało. Nie myliłam się. Córka powiedziała, że Ksiądz Prałat nie żyje... ,,Wieczne odpoczywanie racz Mu dać, Panie...” zaczęłam mówić, a przez głowę zaczęły przelatywać różne wspomnienia o Księdzu Józefie, wspomnienia sięgające dzieciństwo, bo odkąd pamiętam, zawsze w Niegowici był.

Myślę, że dowodem naszej parafii o Księdzu Prałacie będzie modlitwa za Niego, ale i wspomnienia, które o Nim mamy powinniśmy pielęgnować i opowiadać je naszym dzieciom, a może i wnukom. Ja, dawna uczennica Księdza Józefa Gąsiorowskiego pamiętam jak mówił: ,, Każdy swojego kota ma, a ja mam takiego, że będziecie się uczyć śpiewać pieśni - co tydzień inną.” W istocie bardzo Mu zależało na tym, abyśmy wszyscy je umieli. Na każdą więc katechezę należało się nauczyć, a wręcz ,, wykuć na blachę” żadną pieśń i nie było opcji, że nie będzie się pytanym... Było różnie - jedni umieli, a drudzy nie i tym samym na koleją lekcję religii do opanowania czekały ich dwie pieśni. Ale to jeszcze nie koniec! Delikwent, który nie umiał, musiał iść urwać dla siebie pręcik małą gałązkę do bicia po rękach. Bywało tak, że ,,pomoc dydaktyczna” się złamała wówczas trzeba było iść jeszcze raz i przynieść w celu kolejnego użycia. Ktoś powie: ,, co to za metody?”. Ja odpowiem: ,, dobre metody”. Ksiądz nigdy nie przychodził na religię z pręcikiem, czyli nie zakładał, że będzie potrzebny, ufał, że się nauczyliśmy. My wszyscy, których nas wtedy uczył Ksiądz Józef UMIEMY ŚPIEWAĆ pieśni w kościele! Nasiąknęliśmy tym jako dzieci, teraz to procentuje. Ostatnio miałam okazję rozmawiać z byłymi uczniami Księdza Józefa. Każdy jest tego dumny i tę Jego pracę nad nim wspomina jako dobrze wykonane zadania. Tak, bo nie było wtedy ucznia, który skończyłby ósmą klasę i nie umiał śpiewać w kościele. Nie było takiej opcji. Doskonale pamiętam, za co ja dostałam pręcikiem. No cóż, zdarzało się... Ksiądz zadał pytanie: ,, Gdzie urodził się Papież?”, a ja z niesamowitą pewnością siebie odpowiedziałam: ,,W Wiatowicach” … i to nie było przejęzyczenie. Po kontakcie z pręcikiem Wadowice zapamiętam do końca życia.

Jako młoda dziewczyna, właściwie dorastająca panna   pamiętam słowa, które Ksiądz mówił do młodzieży. Nie wiem jaka była to okoliczność, ale zapamiętałam sobie, co powiedział:

,,...Oj wy młodzi, zawsze na odwrót wszystko robicie...

Jak się macie uczyć, to się kochacie,

A jak się macie kochać, to się uczycie...”

 

Czyż nie są te słowa ,,mądrością życiową”? Tak przecież jest, że sami sobie – czy młodzi, czy starzy tę kolejność wydarzeń zmieniamy, myśląc, że tak jest dobrze. Później okazuje się, że niestety... Te krótkie słowa pokazują, że w zwięzły i zabawny sposób potrafił zawrzeć ważne treści, które skłaniały nas do przemyśleń- jeśli nie od razu, to po kilku latach.

Swoje wspomnienie zakończę historią , którą opowiadał kiedyś Ksiądz Józef. Składał On życzenia urodzinowe Swojemu dziadkowi. Po tradycyjnych zdrowia, szczęścia, powiedział: ,, Aleście se dziadku pożyli...” Staruszek na to odparł: ,, Dziecko, to tyle, jakby ktoś otwarł drzwi i zamknął”.

20 marca zamknęły się dla Księdza Prałata Józefa Gąsiorowskiego ,,ziemskie drzwi”. Wierze, że otworzyły się dla Niego drzwi w niebie. Wierzę, bo tak wiele osób wspominających ks. Prałata zawsze na początku mówiło o Jego serdecznym uśmiechu, a przecież wiemy i śpiewamy, że: ,,Każdy święty chodzi uśmiechnięty”...

 

WIECZERNIK - MIESIĘCZNIK PARAFII WNIEBOWZIĘCIA NMP W NIEGOWICI - kwiecień 2013 str. 8

przepisała wiktoria cieśla

Materiały udostępniła s. Natana Szaro CSCIJ - dziękujemy