Wywiad Miesiąca z Ks. Józefem Gąsiorowskim

prałatem i emerytem naszej parafii

 

Cieszymy się, że w roku kapłańskim możemy przeprowadzić z Księdzem wywiad. Co Ksiądz powie nam na początek?

Zawsze unikałem udzielania wywiadów, bo ludzie różnie interpretują później wypowiedzi. Nie chciałbym, aby ktoś źle mnie zrozumiał. To po pierwsze. Po drugie nie lubię być w centrum zainteresowania.

 

Co spowodowało, że podjął Ksiądz decyzje pójścia do seminarium?

Nie było wyraźnego powodu, który skierował mnie na tę drogę. W jakimś stopniu czułem to od dziecka. Jednak kiedy koledzy wołali czasem za mną “ksiądz” złościło mnie to. W czasie wojny trudno też było podejmować konkretne decyzje. Po ukończeniu szkoły podstawowej poszedłem do gimnazjum do Wadowic. Po małej maturze w Wadowicach wstąpiłem do małego seminarium w Krakowie i chodziłem do liceum humanistycznego im. Nowodworskiego. Po pierwszym roku liceum wybuchła II Wojna Światowa. Wtedy wróciłem do rodzinnego domu w Stróżnej. Po zakończeniu wojny wróciłem do Krakowa do seminarium. W ciągu trzech miesięcy nauki nadrabialiśmy wojenne zaległości i zdałem maturę. Po niej wstąpiłem do wyższego seminarium, by studiować na Uniwersytecie Jagiellońskim teologię. Święcenia kapłańskie otrzymałem w 1950 roku z rąk J. Em. Kard. Adama Sapiechy wraz z jedenastu kolegami.

 

Jak wyglądało seminarium po wojnie?

Mieszkaliśmy w budynkach obecnej Kurii krakowskiej, gdyż budynek seminarium wymagał wielkiego sprzątania po hitlerowcach, którzy go zajmowali w czasie wojny. Uczyliśmy się i jednocześnie sprzątaliśmy budynki. Choć nas nie było wielu mieszkaliśmy na początku w różnych salach, a później dopiero w pokojach budynku seminaryjnego po dwie, trzy osoby w jednym pokoju. Nie wolno było mieć radia, a nawet odwiedzać się w pokojach.

Co jeszcze wspomina Ksiądz szczególnie z czasów seminaryjnych?

W seminarium byłem jeden rok baleariuszem tzn. kąpielowym. Kąpiel odbywała się raz w tygodniu w każdy miał na nią 15 minut. Czasem koledzy denerwowali się, gdy woda nie była dość ciepła. A to ja odpowiadałem za jej nagrzanie. Ostatnie dwa lata byłem hospitariuszem tzn. przyjmowałem rodziców i innych gości, którzy przyjeżdżali w odwiedziny do swoich krewnych, a ja zawiadamiałem odpowiednią osobę, że ma odwiedziny.

 

A z kim Ksiądz był w seminarium?

Miałem szczęście być w seminarium z Karolem Wojtyłą, który był moim kolegą w Gimnazjum w Wadowicach. Jako rocznik zostało nas wyświęconych dwunastu i wśród nich byli Franciszek Macharski i Andrzej Deskur – obecni kardynałowie. W ten sposób zostałem jedynym “normalnym”, żyjącym księdzem z rocznika.

 

Co może na powiedzieć Ksiądz o przeżywaniu Świąt Bożego Narodzenia?

Z domu rodzinnego wspominam je bardzo miło. Obecnie na każdą wigilię czekam i przenoszę się myślami do dawnej rodzinnej wigilii, bo to przecież dzień jedyny w roku - dzień wzajemnego pojednania, dzień darowania przewinień, dzień okazania sobie miłości. Ona przecież jest w każdej rodzinie. Trzeba ja tylko odgrzebać spod codziennych kłopotów. Tato z mamą czasem się nie dogadywali, ale jak przyszła Wigilia to widzieliśmy jak się wycałowali. Widziałem wtedy, że się kochają. I to było najważniejsze.

 

A co dzisiaj jest dla Księdza najważniejsze?

Od piętnastu lat jestem emerytem, ale nie przestałem być księdzem. Odpadły mi wszystkie administracje i gospodarcze obowiązki, a pozostało celebrowanie Mszy świętej, konfesjonał i “paciorek”.

 

A z czasu kiedy był Ksiądz proboszczem w naszej parafii co Ksiądz nam wspomni?

Kiedy zostałem proboszczem w Niegowici był tu jeszcze stary kościół. Podejmowałem więc wszystkie zadania związane z jego przeniesieniem do obcej parafii w Mętkowie. Potem była praca przy schodach do obecnego kościoła, przy ogrodzeniu, ułożeniu nowej posadzki w kościele, wyfugowanie kościoła i inne. Udało się też zbudować kościół na Jaroszówce w trudnych czasach. Musiałem kupić dom prywatny i pole na jednego z parafian, bo inaczej nie było wolno. Później był on przebudowanym na kościół.

 

A na koniec co Ksiądz nam jeszcze powie?

Gdybym jeszcze raz żył nic bym nie zmieniał z tego co było w moim życiu. Cieszę się, że ludzie są mi życzliwi i okazują mi dobroć na moje stare lata.

 

Bardzo dziękujemy za cudowną rozmowę i życzymy dalszej pogody ducha i zdrowia.

I ja dziękuję i życzę tego samego.

 

 

WIECZERNIK - MIESIĘCZNIK PARAFII WNIEBOWZIĘCIA NMP W NIEGOWICI grudzień 2009 – styczeń 2010 str. 4,5

przepisała wiktoria cieśla

Materiały udostępniła s. Natana Szaro CSCIJ - dziękujemy